22 Lis 2024
Przygoda w koszmarnym świecieGarage: Bad Dream Adventure
ガラージュ
Maszyny, ścieki, seks i z niego wynikające mleczne paliwo: witaj w świecie Garażu. Dość nietypowy point’n’click 2D z końca lat 90-tych zaprasza nas do świata, którego styl budowy można by porównać do H.R. Gigera, ale po japońsku. Gra została stworzona w roku 1999, wyprodukowana przez Kinotrope i wydana przez poprzez nieistniejący już odłam Toshiby, Toshiba EMI, w nakładzie liczącym zaledwie 3000 sztuk co jest dosyć ważnym elementem unikalności tytułu. Autorem całej otoczki fabularno-graficznej jest japoński artysta surrealizmu – Tomomi Sakuba.
Gra rozpoczyna się od krótkiego wstępu w którym to nasz bohater Yang kładzie się w maszynie o nazwie „Garage” przypominającą z wyglądu coś na wzór rezonansu magnetycznego. Doktor, bądź inna osoba, która przeprowadza nas przez ten proces tłumaczy nam, że możemy dostać zawrotów głowy, lecz mamy być cierpliwi, zapewniając nas, że odnajdziemy tam to, czego szukamy. Pierwszą myślą bohatera są… trampki… jego… trampki…
Po tym bardzo krótkim intro od razu wita nas faktyczny gameplay. W ciemności dostrzegamy tylko świecący się przełącznik, po którego użyciu zapala się światło rozjaśniając pokój i lustro ukazujące naszą niecodzienną twarz. Jesteśmy maszyną, i to w dodatku dosyć rozklekotaną. List przyczepiony do lustra zostawiony przez istotę o imieniu Shen opowiada o tym jak znalazł nas dryfującego w ściekach z niskim poziomem EGO. Po wyłowieniu zostaliśmy poddani próbie naprawy, lecz nieświadomie odrzuciliśmy ją. Notatka kieruje nas do osoby o imieniu Hajime, która poprowadzi nas dalej w celu odnowienia naszego stanu EGO. Na koniec mówi nam abyśmy odnaleźli swój „cień” od którego wszystko się zacznie i jak najszybciej opuścili ten pokręcony świat. Nasz bohater – pokraka, porusza się po torach. Wyjeżdżając z naszego domu trafiamy do miasta, gdzie zaczyna się nasza długa przygoda. Tam odkryjemy jak działa cały świat Garażu i jaką rolę my w nim pełnimy.
Ale dosyć już owijana w bawełnę, przejdźmy do konkretów. Gra jest niezbyt skomplikowanym pod względem mechanicznym point’n’clickiem. Na początku ten szpil może wydawać się przytłaczający, ale szybko można przywyknąć i zrozumieć jak się poruszać po mieście, nawet jeśli nie ma tu tramwaju, autobusu i metra. Nasz bohater posiada dwie główne statystyki, EGO i Paliwo. Podczas jazdy po mieście, gdzie jedyną opcją poruszania się jest sunięcie po torach, nasz wskaźnik wachy non stop spada. Na początku gry oba słupki są dosyć krótkie, lecz możemy je dosyć szybko przedłużyć przy pomocy modyfikacji ciała w warsztacie. Pasek EGO spada głównie przy rozmowach z mieszkańcami i ogólnym poruszaniu się. W przypadku osiągnięcia zera na którejś ze statystyk, umieramy a gra przenosi nas z powrotem do naszego domu. Ważnym elementem rozgrywki w tym zmechanizowanym świecie jest również… łowienie krabów i żab. Przy pomocy wędki otrzymanej na początku gry musimy łowić ze stawów rozmieszczonych na mapie rozmaite stworzenia, które możemy potem np. sprzedać u handlarza, wymienić za inne przedmioty lub nakarmić nimi żeńskie maszyny. Po mapie rozstawione są również pułapki na żywe przynęty, montujemy do nich butelkę, do której dodatkowo możemy dosypać zanętę i zostawiamy na dłuższy czas, a po powrocie w dane miejsce możemy wyłowić naczynie, zabrać wszystkie stworzonka które dały się złapać i znowu zarzucić sidła. Każdy krab i żaba mają swoje upodobania co do szamki i miejscówek. Za walutę możemy kupić informację na temat interesującego nas gatunku a następnie wykorzystać te newsy, aby wiedzieć jaki należy dobrać pokarm, haczyk i miejsce w celu złowienia tego co nas interesuje. Wszystkie sprzedane łupy dają nam znaczki którymi możemy płacić za różne przedmioty bądź usługi. Służą np. do odnowy paska EGO w klinice a także do możliwości skorzystania z usług „dystrybutorów” które tak naprawdę są żeńskimi robotami. Możemy z nimi poświntuszyć w zamian czego zapełnią nas one mlekiem-paliwem. W grze posiadamy również ekwipunek z miejscem na znalezione przedmioty takie jak np. plakaty z tablic ogłoszeniowych, części potrzebne do modyfikacji naszego bohatera lub swego rodzaju apteczki odnawiające EGO jak i Paliwo.
Większość czasu w grze spędzimy na łowieniu i jeżdżeniu od NPC do NPC, aby pchnąć dalej wątek fabularny. Gra nie zawiera zbyt wielu zagadek, bardziej skupia się uważnym czytaniu dużej ilości tekstu i wyciąganiu z niego wniosków, gdzie należy udać się w następnej kolejności. Znaczna część możliwych interakcji z obiektami zawsze jest podświetlona co znacznie eliminuje zjawisko pixel huntingu jakże popularnego w tym okresie gier przygodowych co jest zdecydowanie na plus. Jest to definitywnie pozycja, która na początku może wydawać się ciężka do przełknięcia. Z czasem jednak całe groteskowe miasto wydające się nam bardzo obce i skomplikowane, a czasem wręcz odrażające, staje się naszym drugim domem. Poruszanie się po nim i zapamiętanie, gdzie co jest staje się naszą drugą naturą. Dodatkowo w panelu informacyjnym możemy zawsze znaleźć małą podpowiedź na temat tego co aktualnie powinniśmy zrobić.
Trochę o grafice będącej chyba jednym z kluczowych elementów tego wskaż&klika. Cała gra posiada bardzo groteskową otoczkę, lekko steampunkowy vibe, mroczny klimat przeplatany biomechaniką i erotyką. Ogólnie wygląda to jak żywcem wyjęte z pokręconego umysłu podczas snu, bardzo złego snu. Stąd też pewnie „Bad Dream Adventure” znajduje się w tytule. Tytuł pomimo lat nie wygląda źle, uważam, że godnie się zestarzał i nie wali żadną pikselozą po oczach. Jeśli chcesz wiedzieć z czym mniej-więcej musisz się mierzyć, to dobrym przedsmakiem jest strona twórcy gry - tylko ostrożnie w pracy, posiada grafiki tylko dla dorosłych.
Jeśli chodzi o udźwiękowienie, to nie jest najlepiej, zdecydowanie od motywu przewodniego podczas podróży przez dzielnice można po chwili oszaleć, więc jak to ja, poddałem się dosyć szybko i zarzuciłem na słuchawki techniawkę typu Takkyu Ishino, która perfekcyjnie pasuje do klimatu panującego w grze. Poza muzyką która potrafi szybko zamęczyć gracza, to reszta udźwiękowienia jest jak najbardziej spoko, nie są to żadne sample ze znanych gotowych paczek tylko oryginalne, dość niebanalne wariacje pasujące do tego dziwnego świata. Dialogów nie ma, więc trzeba dublarzować sobie samemu.
Teraz krótka porcja historii o losach tego tytułu. Gra przez swój niski nakład stała się białym krukiem nawet w kraju kwitnącej wiśni przez co potrafiła osiągnąć astronomiczne kwoty na portalach aukcyjnych. Uważana za lost media, czyli w dużym uproszczeniu niezarchiwizowany, zagubiony, nieistniejący, nie posiadający znanej kopii kawałek cyfrowej historii, przez bardzo długi czas był zgubiony. Został w końcu odratowany w 2013 roku przy pomocy zbiórki pieniędzy zorganizowaną przez użytkowników znanego imageboardu 4chan i ekipę ludzi udzielających się na forum HardcoreGaming101. Użytkownik cc0 zakupił kopię gry za 77,000 jenów, która następnie przebyła drogę z Japonii, do USA, aby ostatecznie wylądować w Australii. Oprócz obrazu płyty, nasz gierkowy kronikarz wrzucił do sieci też skany i zdjęcia pudełka, instrukcji, wkładek do jewel boxa, mapy i innych bajerów które można znaleźć tutaj. Oryginalnie łącznie były 3 rzuty gry, pierwsze oryginalne wydanie, następnie w 2004 roku autor na swojej stronie internetowej wrzucił wersję „Private Edition” w nakładzie 90 sztuk która zawierała dodatkowo kolekcję concept artów a ostatni raz grę można było kupić mniej więcej do 2007 roku również na stronie, gdy co jakiś czas twórca wrzucał nowe tłoki. W 2021 roku ukazał się remaster dostępny na iOS i Android a następnie na Steam, który znacznie usprawnił balans, grafikę a także dodał nowe wątki fabularne.
Gameplay nie jest mocną stroną tej produkcji, lecz moim zdaniem jest to na drugim, jak nie trzecim planie. Zdecydowanie nie jest to pozycja dla każdego, nie ma tu giwer, akcji, rocket jumpów ani elementów zręcznościowych, ba, myślę, że jest to tytuł dla dość wąskiego grona odbiorców, którzy czerpią przyjemność z obcowania z niszowymi grami, innymi niż reszta dostępnych pozycji a także dla ludzi ceniących sobie bardzo niebanalną fabułę i specyficzne klimaty. Ja bawiłem się wyśmienicie chłonąc każdy kolejny dialog próbując ułożyć sobie w głowie o co tutaj tak naprawdę chodzi, kim jesteśmy, dokąd zmierzamy podczas filozoficznego śmigania bokiem po torach świata Garażu. Tytuł zdecydowanie do mnie trafił, potrafił grać na emocjach doprowadzając do smutku, współczucia jak i uśmiechu co chyba jest idealnym wyznacznikiem tego, że nie jest to kolejny siermiężny stary gniot a bardzo ciekawa komputerowa przygoda. Ja daje okejkę, no i życzę owocnych łowów, jeśli zdecydujesz się też poklikać w tego szpila.