3 Sty 2024
Podsumowanie roku 2023 - OskierWspaniały to był rok, nie zapomnę go nigdy. A czego sobie życzę w dwudziestym czwartym? Tego samego co w trzecim. A konkretniej: dużo czasu miałem, grałem w dużo gier – bo bardzo je lubię i dużo czasu spałem.
W minionym już roku poskładał mnie bez ostrzeżenia wyrostek robaczkowy, co dało mi miesiąc luzu od pracy. Czas ten wykorzystałem głównie na nadrabianie stale rosnącej (niczym siekacze gryzonia) kupki wstydu. Ciurkiem skończyłem wszystkie części oryginalnej trylogii Modern Warfare, co było miłą odskocznią, gdyż relatywnie rzadko sięgam po strzelaniny z widoku pierwszej osoby. Pozostając w tym gatunku sięgnąłem także po pierwsze Resistance na PS3 oraz spin-offy tej serii na PSP i PSV. Ogólnie bardzo dużo mojej uwagi pochłonęły konsole przenośne. Udało się ukończyć między innymi Gravity Rush, Killzone: Mercenary, Killzone: Liberation, Split/Second, Kirby Triple Deluxe i niezliczone tytuły będące wariacją na temat obrazków logicznych. Po niewczesnym nadrobieniu czwartej części Metal Gear Solid, sięgnąłem powtórnie po trzecią odsłonę tej serii w wersji na Vitę. Plan był ambitny, albowiem chciałem przejść wszystkie części tego tasiemca, trzymając się chronologicznej kolejności wydarzeń. W ten sposób dobrnąłem do Peace Walkera, po skończeniu którego chciałem odpalić niezwłocznie Ground Zeroes, które zakupiłem kiedyś na poczciwą trzysta sześćdziesiątkę. W swej naiwności myślałem, że ogram to na nowszym sprzęcie, korzystając ze wstecznej kompatybilności. Niestety tak się nie stało, a konieczność wyciągania kolejnej konsoli z szafki ostudziła mój zapał i plany runęły.
Wystarczy już tego przynudzania, bez zbędnego przedłużania przedstawię top 3 Anno Domini 2023:
Miejsce trzecie:The Legend of Zelda: A Link Between Worlds (3DS)
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz grałem w Zeldę. Ominęły mnie jej najnowsze odsłony, które szturmem wzięły świat. Może to i lepiej, bo nie wiem, czy miałbym w sobie na tyle zaparcia, by ukończyć tak ogromne tytuły. Na szczęście sznurek między światami jest świetnie wyważony, jeżeli chodzi o czas potrzebny na jego ukończenie, a dodatkowo oferuje sporo opcjonalnej eksploracji mapy w jej dwóch wariantach. Świetny powrót do przeszłości, zwłaszcza jeżeli wciąż pamiętasz SNES-ową wersję Zeldy.
Miejsce drugie: Like a Dragon: Ishin! (XONE)
Mocno nakręciłem się na Ishin, ponieważ jestem wielkim fanem Yakuzy, a perspektywa przeniesienia znanych schematów, do innej epoki historycznej działała na wyobraźnię. Poboczne aktywności takie jak prowadzenie farmy czy gotowanie były czymś świeżym, ale twórcy nie zapomnieli o starych rozrywkach takich jak karaoke czy chodzenie na dziwki. Niestety pod koniec gry czułem się już trochę znużony wszechobecną powtarzalnością. Style walki to też trochę zmarnowany potencjał, bo rzadko zdarzała się sytuacja, bym wybierał inny niż władanie mieczem. Wyobrażałem sobie wcześniej płynne przejścia między orężem jak w DmC, ale w sumie to nie ten typ gry. Tak czy siak bawiłem się dobrze przez wiele godzin i pewnie jeszcze kiedyś wrócę, żeby złowić wielką rybę.
Miejsce pierwsze: Metal Gear Solid 4: Guns of the Patriots (PS3)
Gra kupiona lata temu. Trochę swego czasu pograłem, coś zmusiło mnie do zrobienia dłuższej przerwy i potrwała ona jakieś pięć lat. Być może z rozprutym bebechem łatwiej było mi utożsamić się ze Starym Wężem, bo też nie mogłem się schylać i robić fikołków, co na nowo przyciągnęło mnie do konsoli. Czwarta część MGS daje sporo możliwości, jeśli chodzi o sposób w jaki chcemy ukończyć daną misję. Walki z bossami jak zwykle są pomysłowe i wymagają czegoś więcej niż strzelania na pałę, a bójka z Liquidem to majstersztyk. Fabuła jest oczywiście pogmatwana i stanowi największą przeszkodę dla nowych graczy, ale muszę przyznać, że takie zakończenie tej historii jakie dostaliśmy, było dla mnie satysfakcjonujące. Polecam każdemu kto posiada w domu PS3.
Do siego roku!