28 Paź 2024

Filozoficznie latając bokiem

Racing Lagoon

レーシングラグーン

Końcówka drugiego tysiąclecia. Square wydają Final Fantasy VII. Nigdy nie mieli lepszego brzucha i nigdy potem już go mieć nie będą. Jeszcze nie wiedzą, że pomysł otwarcia studia filmowego na Hawajach odbije im się srogą czkawką i doprowadzi do połączenia z konkurencyjnym Enix. Niemniej w okresie premiery tejże gry byli na szczycie świata i mogli pozwolić sobie na wydawanie wszystkiego, o czym mogli wtedy zamarzyć. I to niekoniecznie w gatunkach w których czuli się najmocniejsi, dzięki czemu dostaliśmy bijatykę Erhgeiz, strzelankę Einhänder czy wyścigi Chocobo Racing. Na nasze szczęście te trzy pozycje ukazały się poza granicami Japonii. Z Racing Lagoon już nie było tak kolorowo. Gra zgarnęła bardzo średnie noty od Famitsu (26/40 w głównym wydaniu magazynu, w Famitsu PS ocena była jeszcze niższa: 21/40), co prawdopodobnie było przyczyną braku lokalizacji. Zachodnich graczy ominęła uczta, a właściwie potężna wyżerka z gatunku ścigałek z elementami gry fabularnej. Fani jednak nie próżnowali i po ponad 22 latach od daty ukazania się tej pozycji otrzymaliśmy nieoficjalne tłumaczenie. Ekipa Hilltop Works spisała się na medal umożliwiając grę ludziom, którzy ni w ząb nie potrafią posługiwać się księżycową mową. A jest to pozycja na dziesiątki godzin…

Racing Lagoon 1

W Racing Lagoon wcielamy się w młodego przedstawiciela jokohamskiej sceny podziemnych wyścigów, chłopaka, który domyślnie nazywa się Sho Akasaki. Typowo dla gatunku JRPG nasza postać jest żółtodziobem, który musi uratować świat. Choć może nie wyprzedajmy aż tak bardzo fabuły: początkowo naszym celem jest zostać Najszybszą Legendą Jokohamy, bujając się po mieście wraz z Bay Lagoon Racing, ekipą której jesteśmy członkiem. Niemniej, dość szybko nasz entuzjazm jest gaszony: podczas jednego z wyścigów wydarza się wypadek, a zawodnik konkurencyjnego klanu trafia do szpitala w śpiączce. Oczywiście, nasza postać czuje się winna. W tym momencie latanie bokiem staje się filozoficzne. Gra teraz jest ciut mroczniejsza, pełna przemyśleń nad życiem, tęsknotą za dawnym. Niektórzy zauważają, iż jest to trend występujący w wielu japońskich mediach powstałych w tym okresie: mieszkańcy ojczyzny samurajów krytycznie oceniali sytuację w jakiej znalazło się ich państwo po pęknięciu bańki ekonomicznej na początku lat 90. XX wieku. Niemniej, dalej zapierdalać trzeba, w końcu nic nie mamy do stracenia. Marzenie jest, tylko ludzi w wyścigach ginie coraz więcej, a w tle pojawiają się czarne limuzyny korporacji WON-TEC. Kolejne wewnętrzne monologi naszego protagonisty, pełne liryki. Zakończmy tutaj opowiadanie fabuły: na pewno możecie nastawić się na miłość, śmierć i zdradę. I więcej latania bokiem w rytm kolejnych niespodziewanych zwrotów akcji.

Racing Lagoon 2

Tyle wprowadzenia za nami, a my jednak wciąż nie wiemy jak wygląda sama rozgrywka w Racing Lagoon. Grę można podzielić na dwa elementy: jazdę po mieście oraz wyścigi. Śmigając furą po Jokohamie i okolicach robimy to w widoku z góry. Przypomina to co nieco bardzo uproszczoną wersję Grand Theft Auto, gdzie poruszamy się do interesujących nas lokacji lub poszukujemy kolejnych rywali do ulicznych wyścigów. Szybki błysk długimi światłami i mamy przeciwnika. Gra przenosi się wtedy do widoku znanego nam z większości gier wyścigowych, z różnymi kamerami do wyboru. Sam system poruszania pojazdów jest dość specyficzny i chwilę zajmuje nam przyzwyczajenie się do niego. Początkowo jest w nim trochę takiej specyficznej kwadratowości, którą z biegiem czasu jesteśmy w stanie wyeliminować dostosowując naszą gablotę pod siebie. Części jest tutaj multum. Począwszy od silnika, nadwozia oraz podwozia, przechodząc przez dodatkowe elementy wpływające na nasze osiągi jak sportowe tłumiki, filtry powietrza, turbosprężarki do pakietów odciążających lub dociążających naszą furę co wpływa na sposób prowadzenia niej, kończąc na akcesoriach czysto estetycznych jak lakiery, specjalne malowania czy aerokity. Jednakże wymienione części to jedynie ułamek tego co ma do zaoferowania tuning w grze. Jednakże, za kierownicami jakich pojazdów przyjdzie nam zasiąść w Racing Lagoon? Na oficjalne marki niestety nie ma co tutaj liczyć, co było w tamtych czasach standardem. Niemniej, znajdziemy tutaj ekwiwalenty takich samochodów jak Toyota AE86 czy Celica, Subaru Impreza, Mazda RX-7, Honda NSX, Ferrari Testarossa, Lamborghini Countach, bądź Nissan Silvia i Skyline. To z tych szybszych, bo możemy też kręcić się po mieście garbusem, autobusem czy ciężarówką. Dodatkowo, nic nie stoi nam na przeszkodzie, by w garażu przerobić napęd naszej maszyny z przedniego na tylny, itd., co wiąże się także z automatyczną zmianą wyglądu nadwozia. Pojebana akcja.

Racing Lagoon 3

Nie zapominajmy jednak o RPG-owym aspekcie Racing Lagoon. Wraz z kolejnymi wyścigami zdobywamy punkty doświadczenia, które przekładają się na kolejne gniazda rozwoju naszego pojazdu. Aby nie było za prosto, każdy nasz silnik, nadwozie oraz podwozie ma oddzielnie naliczany poziom oraz własne limity progresu. Osoby uwielbiające wyciskanie ostatnich soków z gier będą tutaj wniebowzięci. Skąd jednak brać te części do fur? Poza oczywistym rozwiązaniami jakim są progres w fabule oraz zakup dodatków za gotówkę w grze, elementy do tuningu jesteśmy także w stanie pozyskać poprzez wyścigi. Wygrywając z losowymi kierowcami w mieście mamy szansę zabrać im fragment ich pojazdu. Na nasze nieszczęście, gdy przeciwnik wygra też ma taką możliwość, także każda próba grindu niesie za sobą pewne ryzyko. Aczkolwiek, częste odwiedzanie stacji benzynowych celem zapisu gry oraz restartu konsoli w przypadku niepowodzenia ewidentnie jest w stanie uratować nam dupę. Lub w przypadku bardziej nowoczesnych technologii, wystarczy korzystać z savestate w emulatorze. Zaoszczędzicie sobie kilku ekranów ładowania. Poza losowymi przeciwnikami mamy też możliwość udziału w zorganizowanych nielegalnych wyścigach pod nazwą UnOfficial Race. Jednakoż te zazwyczaj mają jakieś ograniczenia: a to wymagany jest pojazd z napędem na cztery koła, innym razem nie możemy przekroczyć konkretnej wartości mocy samochodu lub nasza bryka musi ważyć poniżej tony. Jest jeszcze bank, gdzie możemy zainwestować zarobione pieniądze w lokaty, których oprocentowanie zależy od naszego współczynnika wygranych wyścigów.

Racing Lagoon 4

Skoczmy z powrotem do rajdów. Wcześniej wspomniałem jedynie o pojedynkach jeden na jednego na miejskich ulicach oraz co nieco liznęliśmy temat UnOfficial Race. Rozwińmy jednak to: poza zwykłymi wyścigami po Yokohamie zdarzy nam się również sprawdzać na autostradach, profesjonalnych torach czy trasach szutrowych, trafimy także na górskie serpentyny, gdzie uprawiać będziemy to słynne touge, zweryfikujemy kto ma jaja ze stali na nabrzeżach w testach sprawdzających umiejętność rozpędzenia się i zahamowania jak najbliżej krawędzi drogi tak, by przy okazji nie wpaść do Zatoki Tokijskiej, a nawet powalczymy o tytuł mistrza czterystumetrowej prostej. W trybie jazdy po mieście też zdarzy nam się robić różne wyzwania, na przykład rozwożąc ludzi po mieście jako taxi (tu przyda się znajomość miasta) czy podrywając kobiety na nasze umiejętności wchodzenia w serię skomplikowanych zakrętów. Zdecydowanie jest zróżnicowanie i zdecydowanie jest dużo jeżdżenia. Osoby zainteresowane głównie fabularnym aspektem mogą nie dać rady przebrnąć przez tyle zręcznościowych etapów gry.

Racing Lagoon 5

Opowiadając o Racing Lagoon błędem byłoby nie wspomnieć o otoczce graficznej oraz charakterystycznej stylistyce wręcz wylewającej się z ekranu. Większość czasu spędzimy wieczorową porą, toteż dominujące barwy to czerń, ciemne odcienie niebieskiego, łącznie z fioletem. Miasto nocą rozświetlane latarniami na ulicach, okazjonalnymi neonami na biznesach, czy też światłem wylewającym się z pokojów budynków mieszkalnych przez okna. Krążąc po mieście w widoku z lotu ptaka robi to wrażenie, pomimo tego iż bryły budynków są głównie prostopadłościanami, czasem zróżnicowane wieżą, mostem lub stadionem sportowym. Jest solidny klimat. Podczas samych wyścigów prezentacja przypomina już bardziej Gran Turismo i tutaj już dupci nie urywa, lecz gdy skupiamy się na zwycięstwie, niezbyt mamy okazję na podziwianie widoków. Sytuacja odwraca się o sto osiemdziesiąt stopni, jeżeli do dyskusji wrzucimy dizajn postaci. Choć wyglądają one mocno karykaturalnie, z kolorowymi fryzurami, ostentacyjnymi ubraniami oraz dziwnymi proporcjami to naprawdę robią robotę. Wręcz chce się poznawać dalszą historię zamkniętą w tym szpilu, by poznać kolejne osoby i ich stroje. Skórzane kurtki, odzież robocza, bejsbolówki, suknie w stylu gothic/lolita - istny tygiel. Przerywniki filmowe, menusy oraz plansze tekstowe również stoją na wysokim poziomie, gdzie na szczególną uwagę zasługuje typografia.

Racing Lagoon 6

Jeszcze większym nietaktem byłoby dywagować o Racing Lagoon bez napomknięcia o ścieżce dźwiękowej. Ta została skomponowana przez duet składający się z Noriko Matsuedy oraz Takahito Eguchiego, którzy poza utworami do samochodów, pracowali także nad The Bouncer oraz Final Fantasy X-2, by następnie odejść razem ze Square Enix. To co jednak stworzyli dla Racing Lagoon to istne cudo. Eklektyczna mieszanka jazzu oraz wszelakiej muzyki elektronicznej. Uszyta na miarę do śmigania nocą i latania bokiem. Mroczna w sytuacjach stresujących, kojąca w miejscach odpoczynku. Jest tu lounge, fusion, a nawet i drum and bass. Co prawda za czasów pierwszego PlayStation dostawaliśmy muzyczny klasyk za klasykiem, wszakże twórcy w końcu byli uwolnieni od limitów sprzętowych, z dostępem do jakości audio CD, blokowani teraz jedynie pojemnością płyty. Nie mam zupełnie pojęcia jak programiści dokonali tego, ale cała gra mieści się na jednym krążku. Sama ścieżka dźwiękowa wydana później na wewnętrznym labelu Square, DigiCube zajmowała już dwa dyski - i to mając tylko trzy dodatkowe remiksy. Obecnie to biały kruk, chcąc zaopatrzyć się w ten album musimy wydać bagatela dwieście tysięcy jenów. To blisko sto razy tyle, ile należało zapłacić na premierę. Jak mówi się na scenie retro: tanio to już było.

Racing Lagoon 7

Racing Lagoon nie jest grą bez wad. Wciąż, to ukryta perła Squaresoftu. Dlaczegoż Japończycy nie chcieli się nią z nami podzielić, wtedy kiedy mieli okazję? Czy uważali, iż wątki filozoficzne i życiowe rozkminy nad losem człowieka przy akompaniamencie ryczących silników to nie jest dobry materiał dla głupich gaijinów? Pewnie tego już nigdy się nie dowiemy. Czas recenzji dobiega końca. Pora samemu wsiąść za kierownicę nocą. Przejechać okoliczny rejon, odwiedzić ulubione miejscówki. Wgapić się w horyzont by zastanowić się nad tym, co przyniesie przyszłość. Pojechać w nieznane, by następnie wrócić ukontentowanym. Ostatecznie: The Night is COMPLETED.

- jakbu